Wynieść się z Facebooka. To mogło być jedno z noworocznych postanowień. Trudne do zrealizowania, jeśli chce się utrzymywać kontakt ze znajomymi. Łatwe jeśli w pokurczonym przed komputerem ciele budzi się myśl o cyfrowym odwyku i jeśli ma się poczucie, iż wpatrywanie godzinami w fesbukową tablicę ogłoszeń zabija co najwyżej nudę, a objawami przypomina stupor.
Tak przy okazji, czy są jakieś socjologiczne badania wskazujące, jaki procent z 10 mln polskich użytkowników FB stanowią bezrobotni?
„„Życie na Facebooku” to nie jest prawdziwe życie, jakie dane jest nam do przeżycia. To nie jest moje życie i nigdy moim nie będzie.” – oświadcza Jarosław Makowski, szef Instytutu Spraw Obywatelskich. Odnoszę wrażenie, że czyni to w manierze rozczarowanego neofity, zaskoczonego owczym pędem, z jakim naród rzucił się do „fejsbukowania”. Tekst przeczytać warto; nie będę prorokiem stwierdzając, że jak zawsze i tu pojawi się trend przeciwny: odwrotu od FB w poszukiwaniu innych cyfrowych atrakcji.
Zdrowy rozsądek podpowiada, że gdzie indziej – odnawiając kontakt z przyrodą – a nie tkwiąc przed ekranem, warto ożywić w sobie pokłady kreatywności i wewnętrznej inspiracji, dowodzą tego ustalenia naukowców.
Comments
8 odpowiedzi na „Gdzie Facebook, a gdzie życie…”
ktoś z komentatórów pod tym linkiem (w f-booku, u chyba znaczy może i bodaj) Czerskiego napisał, że każdy ma taki f-book, na jaki zasłużył (zapracował? przesada…)
ps.
wszyscy my (tzw. piszący) jesteśmy dziś trochę Bezrobotni. wiadomo.
Co ma przyroda(piernik) do facebooka(wiatrak)?
Poszukiwcze cyfrowych atracji – bardzo ładne 🙂
Do FB mam wiele zastrzeżeń, ale główne dotyczy stworzenia zamkniętego i ostro monitorownego osiedla w przestrzeniach internetu.
Resztę tworzą ludzie, najczęściej „konsumenci sieciowych atrakcji”. Ale to tylko narzędzie, którego użycie zależy od nas.
(rozmawiamy o oczywistościach, albo mi się zdaje)
@mr makowski. Facebook przez swoją uzurpacje i naszą ustępliwość szkoli i trenuje nas wszystkich w byciu ludźmi bez właściwości, ale z pretensjami do oryginalnosci.Staje się 10 mln menažerią oryginałów, ktorych w życiu spotkać nie sposòb.
@anonimowy. Fb to przykład.W ogóle idzie o „opętanie” netem.
@pajeczaki. Fb to zmyślne narzędzie, ale jak tak dalej pòjdzie, jego ekspansja pozbawi nas przyjemności swobodnego hasania po sieci, bez potykania się co rusz o zasieki z „lajków”. A przecież te robaczki służą do pomnažania kasy a nie wiedzy, frajdy i znajomości.
Powodzenia w realizacji planów wyniesienia się z Facebooka, ja miałem podobne, wciąż niestety niezrealizowane
nie, nie, nie. Pajęczak pani ma rację: to tylko narzędzie. nie jest winą Ołówka, że jego ekspansja pozbawi [-ła] nas przyjemności swobodnego hasania po [kartce], bez potykania się co rusz o zasieki z [wernisaży]…
(a z f-bookiem jak z alko Holem: trzeba mieć dni = bez… ew. dawki zejściowe [lub się zaszyć].)
@mr makowski… już jak jesteśmy przy alkoholu, to może warto też skojarzeniami skierować uwagę na monopole… żeby nie było za lat kilka, iż mamy ser żółty gatunku ser żółty… jak za peerelu….Żeby właśnie przypadkiem netu nie sprowadzić do hasania po tablicy ogłoszeń na facebooku… Zdesperowana koleżanka z nutką pretensji do mnie, w pracy: „co się stało z onetem? Nie mogę wejść do internetu”