Wkładamy sporo wysiłku w odzyskaniu tego, co określa się mianem stanu naturalnego, i nie odwołuje się tu do myśli Rousseau. Zwyczajnie, chodzi o zdrowie, o poczucie radości z posiadania ciała. Znajoma nauczycielska jogi, dyplomowana rehabilitantka, mówi że dzieci zachwycają żywotnością, buzują niespożytą energią i łatwo się regenerują, dlatego że ich ciała są wolne od napięć. Każdy ruch jest naturalny, niejako „pierwszy”. Z wiekiem w naszych mięśniach, ścięgnach, kościach, kumulują się owe napięcia, stres, skutkując ruchowymi ograniczeniami. Nie jesteśmy tak elastyczni i tak sprężyści. Dokłada się do tego rutyna i brak codziennej troski o ciało.
Warto obserwować zwierzaki; bywają inspirujące. Zazen przychodzi im naturalnie, nam zaś przychodzi z wysiłkiem, poprzedzony intelektualnym wprowadzeniem w sens i znaczenie tego procesu – czytam w Buddhism Now.
Drugą niedzielną lekturę zawdzięczam NYT; stamtąd pochodzi, poparty naukowymi ustaleniami, prosty komunikat: „study while exercise”. Otóż umiarkowane ćwiczenia fizyczne sprzyjają przyswajaniu informacji, a zatem wspomagają pamięć. Dwa w jednym, z pożytkiem dla ciała i umysłu. Wystarczy tych informacji, do dzieła.