Pomstowanie na polityków, urzędników, na straż miejską i na czym świat stoi zda się na niewiele. Po fotoradarach przyjdzie pora na „czarne skrzynki” montowane w autach.
Większość pojazdów opuszczających fabryczne taśmy w Stanach posiada taki rejestrator. Czego brakuje? Stosownych przepisów, które, idę o zakład, legislatorzy wprowadzą, wskazując jako źródło swojej determinacji troskę o stan bezpieczeństwa na drogach. A więc „czarne skrzynki” będą stosowane powszechnie i obowiązkowo. Taki jest trend. Tego oczekują ubezpieczyciele, policja drogowa, firmy leasingowe, wypożyczalnie aut, mamy i ojcowie, którym sen z powiek spędza motoryzacyjne pasja ich pociech.
Biorąc pod uwagę krwawe raporty z dróg, kontrolowanie ruchu przypomina kontrolowanie rynku handlu bronią. O wypadki nie trudno,trup ściele się gęsto. Orędownikom prywatności i prawa do wolności za kierownicą trudno będzie ów rygorystyczny kurs zablokować, zwłaszcza że technologia jest gotowa i coraz tańsza, aż się prosi o wykorzystanie na masową skalę.
Stosowane dziś „czarne skrzynki” rejestrują ostatnie kilka sekund jazdy. Z informacji korzystają producenci samochodów zainteresowani poprawą bezpieczeństwa aut. Bywa, że korzysta policja. Taki rejestrator zapisuje nie tylko prędkość, jak używaliśmy hamulców i czy mieliśmy zapięte pasy. Może śledzić dziesiątki innych parametrów, w tym także naszą lokalizację – każdy metr i każdą sekundę przebytej trasy.
Gdy chodzi o USA nie brakuje opinii, że zastrzeżenia zgłaszane przez rzeczników prywatności są bezzasadne, dopóki kierowcy poruszają się po publicznych drogach.
Gdy chodzi o USA nie brakuje opinii, że zastrzeżenia zgłaszane przez rzeczników prywatności są bezzasadne, dopóki kierowcy poruszają się po publicznych drogach.
Idę o zakład, że w przeciągu dekady ruch samochody będzie sferą, który zostanie poddana kontroli i nadzorowi w stopniu dla wielu kierowców niewyobrażalnym. Nie dość tego: za horyzontu wyłania się samochód Google. W pełni zautomatyzowanym pojazdem mogą się poruszać niewidomi kierowcy. Właśnie, czy oby kierowcy?
Krańcowy etap znanej nam dobrze formuły motoryzacji nastąpi wówczas, gdy prawo jazdy traktować będziemy w podobny, ekskluzywny sposób, jak dziś traktuje się kurs konnej jazdy.