Im bliżej wyborów, tym bardziej puszczają im nerwy, czy też na odwrót, strzykając dokoła żółcią, przybliżają tego rządu kres? Roztrząsanie tej kwestii przypomina odwieczny dylemat: co było pierwsze, jajo czy kura? Najważniejsze, że tej hucpy apogeum się zbliża. Koalicja jest wirtualna, politycy palą za sobą mosty. Nie będzie awaryjnego wyjścia, tylko wybory.
Lider Samoobrony (pogrąży go ostatecznie afera seksualna) widzi nad głową ostrze gilotyny, więc zestrachany w Sygnałach Dnia:
Premier niech się na temat seksu nie odzywa najlepiej, bo on chyba tego uczucia bycia z kobietą w stałych uczuciach nie przeżył
Nie trzeba być w opałach, aby gadać od rzeczy. Przyzwyczajenie się odzywa, ot tak, na przykład u Ludwika Dorna:
Należy pan, proszę pan, proszę tego nie odbierać osobiście, do warstwy mentalnie mocno zdegenerowanej.
To o dziennikarzu Robercie Mazurku, który przepytywał marszałka sejmu dla sobotnio-niedzielnego Dziennika. Na szczęście, nie ekscentryzm, ani egotyzm pisowskiego polityka wyznaczają standardy normalności.
Nasi mężowie stanu niestrudzenie usiłują wspiąć się na językowe i intelektualne wyżyny, narażając na szwank banalne poczucie smaku. Czemu oni nie przestaną nas męczyć? Pewnie ich językowa nadaktywność, to ich zamotanie, wynika z ogólnej niemożności. Kura, która dużo gdacze, mało jajek znosi.
Tymczasem w salonie 24 dyskusja o IV RP jakby zamarła. Ucichli wzięci publicyści. Zmęczenie materiału?
Kiedyś na Wiejskiej bywało głównie śmiesznie
***
Całkiem od rzeczy: komputerowo tworzone zenteces