Jakie są prawdziwe powody nagłej dymisji Marcinkiewicza? Media – i to różnej maści – zamiast konkretów niezmordowanie serwują nam analizy, przypuszczenia, spekulacje. Asekurancko – bez wyciągania na jaw kluczowych faktów – stawiają rozmaite tezy. Nikt za to nie postawi kropki nad „i”, wszyscy utkęli jakby w połowie zdania. Zatkało?
Znamienne: żadnych przecieków z obozu władzy. Tacy są lojalni i zwarci? Nie wierzę. Po prostu nie ma czego zdradzać, bo nikt nie zna prawdy. Wszystko zapewnie rozegrało się pomiędzy braćmi Kaczyńskimi.
Kto wie, czy to nie Lech – w poczuciu osamotnienia (seria wpadek z niemieckim gazetowym skandalem włącznie) – w końcu poprosił Jarosława o wsparcie. A brat niesiony poczuciem braterskiej solidarności uznał, że czas skrócić dystans.
Odstawienie Marcinkiewicza to w konsekwencji wyeliminowanie zbędnego ogniwa przedłużającego obieg informacji i proces decyzyjny. Polityka ma też swoje urzędowe rytuały, które bywają kłopotliwe.
Zatem Jarosław stał się premierem, tym samym doszedł do ściany, bo takiego premiera już nie da się wymienić. Jeżeli więc coś się stanie, coś gruchnie z nieba. to tylko wieści, że czas iść na wybory. I już nikt nie będzie marudził, dlaczego odszedł Marcinkiewicz…
Znamienne: żadnych przecieków z obozu władzy. Tacy są lojalni i zwarci? Nie wierzę. Po prostu nie ma czego zdradzać, bo nikt nie zna prawdy. Wszystko zapewnie rozegrało się pomiędzy braćmi Kaczyńskimi.
Kto wie, czy to nie Lech – w poczuciu osamotnienia (seria wpadek z niemieckim gazetowym skandalem włącznie) – w końcu poprosił Jarosława o wsparcie. A brat niesiony poczuciem braterskiej solidarności uznał, że czas skrócić dystans.
Odstawienie Marcinkiewicza to w konsekwencji wyeliminowanie zbędnego ogniwa przedłużającego obieg informacji i proces decyzyjny. Polityka ma też swoje urzędowe rytuały, które bywają kłopotliwe.
Zatem Jarosław stał się premierem, tym samym doszedł do ściany, bo takiego premiera już nie da się wymienić. Jeżeli więc coś się stanie, coś gruchnie z nieba. to tylko wieści, że czas iść na wybory. I już nikt nie będzie marudził, dlaczego odszedł Marcinkiewicz…