Gdzie w świecie internetu jest pierwsza strona? Pytanie bez odpowiedzi lecz mówiące wiele o medium, które przesądziło o klęsce markowego magazynu „Life”. O tym, jak zabito pioniera prasowego fotoreportażu szerzej w Wyborczej.
„Life” utonął w powodzi cyfrowej fotografii, ustąpił pola serwisom w rodzaju flickr, you tube; ten drugi potwierdza prymat video.
Czy zamknięcie „life’a” to zwiastun losu, jaki spotka periodyki oferujące publicystykę w wysmakowanej wizualnie oprawie? Z każdym miesiącem kurczy się grono czytelników, przybywa osób, które via ciekłokrystaliczny ekran podziwiają wielki świat. Co jest u kresu tego trendu?
Czy zamknięcie „life’a” to zwiastun losu, jaki spotka periodyki oferujące publicystykę w wysmakowanej wizualnie oprawie? Z każdym miesiącem kurczy się grono czytelników, przybywa osób, które via ciekłokrystaliczny ekran podziwiają wielki świat. Co jest u kresu tego trendu?
Gdyby nie wymagało to zachodu, kupiłbym pożegnalny numer „Life’a”; trafi do sprzedaży za dwa tygodnie. Świata zapisany na papierze zdaje się bardziej zmysłowy niż zapis cyfrowy. Co więcej, z upływem czasu nabierze dodatkowo sentymentalnego wymiaru; w rozpędzonym internecie na takie detale nie ma miejsca.
Jeśli mowa o przeszłości, to wyszperałem fenomenalny dokument z 1969 r. o ruchu Dada. Obie części tutaj