Pochlebne opinie liczone na kilogramy i w kilometrach, bywają funta kłaków warte. Wolę szczyptę podejrzliwości niż popadanie w masowy zachwyt. To, co genialne, odkrywcze, powalające, często tylko takim się zdaje.
Miastomania– jest inna, to chlubny wyjątek. Mówię szczerze, bez obaw, że sam sobie zaprzeczę. Miastomania zmaterializowała się w sobotę wieczorem w Mleczarni w świeżo otwartej (jeszcze czuć było farbę) piwnicznej sali.
Miastomania– jest inna, to chlubny wyjątek. Mówię szczerze, bez obaw, że sam sobie zaprzeczę. Miastomania zmaterializowała się w sobotę wieczorem w Mleczarni w świeżo otwartej (jeszcze czuć było farbę) piwnicznej sali.
Śpiew, teksy, aranże, swoboda i dyscyplina zarazem, świadomość gestów i trafiona neonowa scenografia. Fenomenalna Maria Peszek na pierwszym planie, w tle muzycy i pełne werwy, motoryki czujne granie na bas, gitarę, klawisze, sample i perkusję.
Jeśli miałbym podejść do Marii Peszek na chłodno, z iście bukmacherską kalkulacją, to na kontynuację jej projektu postawiłbym sporę gotówkę. Choć daleko mi do manii na Peszek Marii punkcie, wróżę jej o niebo większy sukces wkrótce.
Jeśli miałbym podejść do Marii Peszek na chłodno, z iście bukmacherską kalkulacją, to na kontynuację jej projektu postawiłbym sporę gotówkę. Choć daleko mi do manii na Peszek Marii punkcie, wróżę jej o niebo większy sukces wkrótce.