Nowa partia w niedzielę? – grubą czcionką, ale jakby z niedowierzaniem informuje piątkowa „Gazeta Wyborcza”, akuszerka rodzonej w bólach przez unitów nowej centrowej formacji. Zapowiada się skomplikowany poród, bo w notce roi się od niedopowiedzeń i spekulacji. Oto w szeregach montowanej przez Frasyniuka partii miałby się znaleźć np. Leszek Możdżer, Piotr Fronczewski. A zatem artyści jako emanacja umiarkowanej centrowej większości? Jakoś w to nie wierzę. Od artystów, zwłaszcza tych, którzy dotąd przedkładali własne spełnienie i artystyczne euforie ponad sprawy publiczne, nie oczekuje szczerego zaangażowania się w politykę partyjną. Po prostu ich ewentualny akces odbieram jako tani chwyt marketingowy. Nie wierzę też intelektualistom, pospołu piszącym apele o zachowanie przyzwoitości w polityce, gdy sami cierpią na niedostatek cnoty tolerując w swoim środowisku szkodliwą i z gruntu nieuczciwą wieloetatowość.
Umiarkowana większość chyba nie potrzebuje nowej partii. Z dystansem choć i z rosnącym zażenowaniem przygląda się politycznej sytuacji. Nadal jednak stawia na PO, LPR i PiS.
Umiarkowana większość chyba nie potrzebuje nowej partii. Z dystansem choć i z rosnącym zażenowaniem przygląda się politycznej sytuacji. Nadal jednak stawia na PO, LPR i PiS.
Cechą umiarkowanej większość jest wstrzemięźliwość i tylko ekstemalne sytuacje zmuszają ludzi do radykalnych działań. Wtedy jednak Leszek Możdżer będzie już komponował w pośpiechu etiudy rewolucyjne, a nie zakladał nowe centrum.