Sobota rano – „Śniadanie w Trójce”. Argumenty padają seriami, jak z karabinu maszynowego. Sypią się przemijające mądrości i pozorowane bon moty. Konkluzja nie pada żadna. O tej samej porze w konkurencyjnej stacji TOK FM polityczna młócka na wysokich obrotach. Bilans podobny, choć nazwa „Ranni politycy” sugeruje więcej emocji. Dogrywka w niedzielę o 9 rano w Zetce. Przy kanapkach, sałatkach i napojach. To też jest śniadanie.
Dzięki memu wychowawcy nie stałem się ani Zielony, ani Niebieski, ani zwolennikiem Okrągłych, ani Długich. On mię nauczył wytrwałości w trudach i poprzestania na małym, przykładania ręki do pracy i nie przejmowania się zbyt wieloma sprawami na raz. On wpoił we mnie odrazę do wszelkiej potwarzy.
„Rozmyślania” Marka Aureliusza, księga pierwsza, w przekładzie Mariana Reitera.
W polityce nie ma miejsca dla stoików.
Comments
Jedna odpowiedź do „Polityka śniadaniowa i Marek Aureliusz”
„miszczów”…