Obiektywnie patrząc, nie jest dobrze. Ledwie skończyła się susza, teraz leje jak z cebra i znów na Dolnym Śląsku mówi się o powodzi...jak co roku. Media relacjonują, a ja patrzę z ulgą jak szarobura wypalona łąka za moim domem znów nabiera soczystej barwy. Subiektywnie jest mi z tym dobrze.
Zieleń w mieście to w ogóle kontrowersyjna sprawa. Nie dość, że zaniedbana, to jeszcze jest jej jak na lekarstwo. Stąd z pozoru niewinna trawa oryginalnie „zaaplikowana” betonowo–asfaltowej dżungli daje całkiem zaskakujące efekty. Vide: praca Davida Gallaughera.
Jego kolega po fachu proponuje bardziej użytkowe podejście, czyli „przenośne”skwery. A niemieccy dizajnerzy z indoorlandscaping promują zgoła dziki wystrój wnętrz.
Ostatecznie można stosować się do tradycyjnych metod i posiać trawnik na dachu, tak jak uczynili to szefowie pewnego sklepu w Chicago.