200 funtów za pracę Banksiego? Tyle wyłożył Brad Pitt. Sknera, ktoś powie frajer, ja pukam się w czoło – od pewnego czasu brytyjski grafficiarz udostępnia niektóre swe dzieła za darmo
W czasach copyrightu nadwątlonego przez p2p, modę na plagiaryzm, rekonstrukcję i wszechobecne hiperlinki, to żadne pionierskie posunięcie. Po prostu, to aprobata lub też akceptacja zasady jakimi rządzi się „sieć”: chcesz być obecny, udostępniaj.
Swoją drogą, Banksy staje się ikoną. Paradoks, bo z ikonami Banksy dotąd walczył. Wszechobecność artysty ma swoje minusy.
Pewien czujny blogger i wzięty w undergroundowych kręgach twórca , Tim Biskup, oglądając Ludzkie dzieci i tam wypatrzył prace Banksiego. Wystawione w tle, jako część scenografii. Tak jak obraz Picassa i latającej świni Pink Floyd.
W czasach copyrightu nadwątlonego przez p2p, modę na plagiaryzm, rekonstrukcję i wszechobecne hiperlinki, to żadne pionierskie posunięcie. Po prostu, to aprobata lub też akceptacja zasady jakimi rządzi się „sieć”: chcesz być obecny, udostępniaj.
Swoją drogą, Banksy staje się ikoną. Paradoks, bo z ikonami Banksy dotąd walczył. Wszechobecność artysty ma swoje minusy.
Pewien czujny blogger i wzięty w undergroundowych kręgach twórca , Tim Biskup, oglądając Ludzkie dzieci i tam wypatrzył prace Banksiego. Wystawione w tle, jako część scenografii. Tak jak obraz Picassa i latającej świni Pink Floyd.
A to wszystko okraszone – jeśli wierzyć recenzentom – sugestywnymi scenami miejskiej querrilli, przypominającymi piekło ulicznych walk w Bagdadzie.
Nie było mi dane obejrzeć tego dystopijnego thrillera na podstawie powieści P.D. James. Pozostają prasowe wzmianki. Tą poszlakową drogę szukam odpowiedzi, czy warto wydać kilkanaście złotych na „Ludzkie dzieci” (fatalne tłumaczenie), bynajmiej nie zwracając wcale, a wcale uwagi na Banksiego.
Póki co, w ten sobotni wieczór cieszę się nowym sieciowym odkryciem:
Nie było mi dane obejrzeć tego dystopijnego thrillera na podstawie powieści P.D. James. Pozostają prasowe wzmianki. Tą poszlakową drogę szukam odpowiedzi, czy warto wydać kilkanaście złotych na „Ludzkie dzieci” (fatalne tłumaczenie), bynajmiej nie zwracając wcale, a wcale uwagi na Banksiego.
Póki co, w ten sobotni wieczór cieszę się nowym sieciowym odkryciem: