Większość dorosłych nie czyta książek, ani codziennej prasy, z wyjątkiem tabloidów. Z głów im uleciała, jak powietrze, niemal cała szkolna wiedza. Telewizja pełni dla nich rolę dostarczyciela rozrywki oraz porcjowanych newsów. Dorośli nie chodzą do kina ani tym bardziej do teatru. Nie dyskutują o polityce w sposób rozumny i samokrytyczny, lecz tylko po to, aby uzewnętrznić swoje emocje. W ogóle nie przyjmują do wiadomości, że polityka może być narzędziem rozwiązywania ich życiowych problemów.
Jasne, upraszczam, ale nie trywializuję. Kontynuuję więc ten kierunek i stwierdzam: w gronie osób, które prowadzą aktywne życie dominują nastolatkowie. Są ciekawi świata i wrażliwi. Skłonni bardziej rzeczywistość zmieniać nić akceptować jej ograniczenia i niedomagania. Chętnie niosą pomóc innym, czego dowodem jest choćby Wielka Orkiestra Pomocy Świątecznej. Są bardziej obrotni i sprawni w poruszaniu się po świecie nowych mediów oraz technologii. Dlaczego więc nie obniżyć progu wyborczego i już 16-latkom nie dać prawa wyborczego? Brak im doświadczenia? W jakiej sferze ustępują dorosłym i czy na pewno formalnie „zagwarantowana” dojrzałość ma związek z dojrzałością autentyczną?