Kryzysowa lekcja ostatnich dni znów wskazuje kierunek myślenia o urządzaniu miasta. Liczy się odporność, współpraca, informacja.
1. Odporność na zagrożenie. Musimy tworzyć przestrzeń, która daje schronienie, łagodzi zagrożenia, minimalizuje uciążliwości związane np. ze zmianą klimatu. Potrzebujemy terenów, na których będą się rozlewały wezbrane rzeki. Potrzebujemy zieleni, małej retencji (susze), zdecetralizowanego grid-a, sprawnej infrastruktury krytycznej, sieć obrony cywilnej.
Niech deweloperzy idą w końcu po rozum do głowy i nie budują osiedli na terenach zalewowych, a urzędy miejskie niech nie wydają lekką ręką pozwoleń na takie inwestycje. Na moim osiedlu przy samym wale (ul. Slęzoujście) wzniesiono apartamentowce. Ile jest takich miejsc we Wrocławiu, które trzeba będzie bronić przed zalaniem, tak jak broniono jej wielkim kosztem i wysiłkiem teraz?
2. Kooperacja. Spotkałem w Kotlinie Kłodzkiej niemieckich wolontariuszy – przywieźli setki powerbanków. Pracują w Ukrainie, pomagali ofiarom pożarów w Grecji. Profesjonaliści, od których usłyszałem radę; nie dotyczyła powerbanków. „Gdy ludzie tracą wszystko w katastrofie, jedynie co im potrzeba to solidarność. Jest najważniejsza”.
3. Informacja: rzetelna, przystępna, szybka oraz zawierająca wskazówki, jak postępować. Kakofonia i hałas wzmagają nie gotowość do działania, lecz poczucie dezorientacji i bezradność. Mam wrażenie, że tego dzielenia się informacją uczyliśmy się dopiero teraz i ciągle polegamy na jednym narzędziu: social mediach, do których każdy sztab kryzysowy ma taki sam dostęp jak tysiące bęcwałów i osób z różnych pobudek rozsiewających plotki, wprowadzających celowo w błąd i siejących panikę. Nie zmienimy logiki social mediów, sorry. To nie my nimi zarządzamy. Ale musimy w bardziej wyrafinowany sposób ich używać, a nie na nich tylko polegać.
Discover more from Notatnik
Subscribe to get the latest posts sent to your email.