Obecny premier za kilka miesięcy (2014 rok) stanie do walki o prezydenturę, a wówczas dziś rozdrażnione arogancją władzy społeczeństwo może Erdoganowi i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju pokazać czerwoną kartkę. Być może polityczny los obecnego premiera, uchodzącego za najskuteczniejszego tureckiego polityka od czasów Kemala Atatürka, został przesądzony właśnie teraz, na ulicach zasypanych kamieniami i pojemnikami po gazie łzawiącym.
Musisz włączyć ludzi w proces decydowania, zwłaszcza gdy dotyczy to zarządzania miastem i planowania. Musisz czerpać pomysły od sąsiadów, społeczeństwa obywatelskiego, czerpać z internetu. Niektórzy właśnie o to apelują. Byłoby dobrze, gdy ten kryzys wymusił na Turcji zwrot w stronę demokracji partycypacyjnej – Mustafa Akyol (Hürriyet Daily News, Islam Without Extremes, TheWhitePath). Publicysta stwierdza m.in. że w Turcji trwa obecnie kulturowa wojna. Poniżej rozmowa Mustafa Akyoli z Robertem Wright’em z serwisu Bloggingheads.tv.
http://static.bloggingheads.tv/ramon/_live/players/player_v5.2-licensed.swf ***
Dlaczego warto śledzić to, co dzieje się w Turcji? Z kilku zasadniczych powodów: Stambuł to jedno z największych miast leżących na przecięciu Azji i Europy (grubo ponad 12 mln mieszkańców). Turcja to wschodząca potęga, kluczowy gracz na międzynarodowej arenie. Bez udziału Ankary trudno wyobrazić sobie rozwiązanie dowolnego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Myśląc o zakończeniu krwawej domowej wojny w Syrii, trzeba uwzględnić zaangażowanie w ten proces Ankary.
NATO na terenie Turcji posiada ponad 20 baz. Premier Erdogan, przywódca islamistycznej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, przez społeczność arabską postrzegany bywa jako niedościgły wzór, uosobienie ponadprzeciętnej politycznej sprawności. W wielu arabskich opiniotwórczych kręgach praktykowana w Turcji formuła godzenia religii i państwa, wypracowany na tym polu kompromis, uważany jest za modelowy i wart naśladowania.