Zrugał dziennikarzy, zarzucająć im pisanie insynuacji na zlecenie niemieckiego wydawcy (a więc bycie cynglami) i zaapelował, żeby dali spokój mamie – tym sposobem Waldemar Pawlak – po dniu namysłu – odniósł się do zarzutów „Dziennika”, że tworzy wokół siebie niejasny krąg towarzysko-biznesowy.
Myślał kto, że chcą dowieść swoich racji Pawlak powie dziennikarzom krótko: pozywam was do sądu. Idąc w zaparte wicepremier na ten krok się nie zdecydował, a to prowokuje pytanie: dlaczego? W porównaniu z emocjonalną ripostą byłaby to decyzja rozsądniejsza. A tak wątpliwe jest, żeby szef ludowców zdołał się oczyścić. Przeciwnie. Utrwali się przekonanie, że PSL to rodzinna partia. W tak kłopotliwej sytuacji milczenie premiera staje się zagadkowe, gdyż sugeruje, iż PO ma z ludowcami problem. Donald Tusk nie wie, jak sytuację rozegrać – bez szkody dla wizerunku własnej partii i bez szwanku dla koalicji. Prawdziwy węzeł gordyjski. Niezadroszczę.