Lech Kaczyński ma ewidentnie pecha. Można śmiało stwierdzić, że nie radzi sobie, że fatalnie dobrał wspópracowników, że pałacowa ekipa ściąga mu na głowę same kłopoty.
Jakie więc są przesłanki, aby uznać, że nagle ciąg wpadek się skończy, fortuna zacznie Lechowi Kaczyńskiemu sprzyjać? Kto i co miałoby taki cud sprawić?
Nie ma żadnych znaków na ziemi i niebie, żeby Lech Kaczyński – ten, którego dobrze znamy – mógł zaskoczyć i skutecznie powalczyć o reelekcję. Zatem jeśli nie on, to kto? Czy politycy PiS dojrzewają do rewolucyjnej decyzji, że czas postarać się o personalną alternatywę?