Rosja wprowadza internetową cezurę

Pod płaszczykiem walki ze „szkodliwymi treściami” od wczoraj w Federacji Rosyjskiej obowiązują cenzorskie regulacje. Rządowa agencja  Roskomnadzor może blokować i usuwać strony internetowe uznane za szkodliwe dla młodego pokolenia. W założeniu chodzi o pornografie dziecięcą oraz narkotyki, ale obrońcy praw człowieka  nie mają złudzeń, że na cenzurowanym znajdą się także portale i blogi krytycznie nastawione do Putina. Co więcej, to na operatorów telekomunikacyjnych i dostawców usług internetowych spada obowiązek kontrolowanie informacji przesyłanych przez ich łącza. Zatem administratorzy stosują technologię DPI, która daje możliwość podsłuchiwania rozmów prowadzonych np. na Skypie, czytania maili,  blokowania wiadomości zawierających konkretne słowa, a nawet ich modyfikowania.
Więcej szczegółów na stronie Wired.
Podwaliny pod system powszechnego nadzoru zbudowała służba bezpieczeństwa (FSB), wprowadzając w latach 90 system SORM dający możliwość kontrolowania rozmów telefonicznych i śledzenie internetowej aktywności. Nic nowego pod słońcem. Oby Federacja Rosyjska nie znalazła naśladowców. Na ACTA historia się nie kończy.

****
P.S. Jeden idiota z kamerą ciągle wzbudza większe oburzenie i szok niż oplatający nas  i nieustannie doskonalony system telewizyjnego monitoringu.


Discover more from Świat z twistem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Posted in , .

Comments

3 odpowiedzi na „Rosja wprowadza internetową cezurę”

  1. Awatar Dawid Berczyński

    w Rosji informuje się o tym wszystkich, a kto mądrzejszy to i wie do czego ma to służyć. W innych krajach „demokratycznych” (podejrzewam) stosuje się podobne metody, ale nikt o tym nie mówi. Twój blog też jest pewnie podglądany przez służby 😉

  2. Awatar pajeczaki

    Też nie mam złudzeń.

  3. Awatar Andrzej Jóźwik

    @Dawid Berczyński
    chyba za bardzo schlebiasz mi z tymi służbami 😉 Jest spora różnica między standardami obowiązującymi u nas, a porządkiem w krajach, które mają fasadową demokrację. I nawet jeśli jest tak, jak sądzisz, iż stosuje się podobne metody, to nie są one formalnie legitymizowane, a to – z punktu widzenia praw obywatelskich – czyni je nagannymi w świetle naszego prawa. Zatem jest różnica, co ma kolosalne znaczenie, jeśli tylko obywatele i media są czujne. A to kwestia ich motywacji i zaangażowania.
    @Pajęczaki
    mam złudzenia, ale ja to nazywam optymistycznym nastawieniem 🙂