Strzelanie w Sylwestra to plemienny rytuał i biznes

Strzelanie w Sylwestra ma coś z pierwotnego rytuału. Na pewno jest plemienne. Antropolodzy mówią o symbolicznym i hałaśliwym zabijaniu starego albo odpędzaniu śmierci i tego, co czyha za rogiem i jest złe.

Nie słyszałem nigdy zwolennika sylwestrowej napierdalanki, aby odwoływał się to takiej argumentacji (cóż, mądry człowiek powiedział, że granice naszego języka są granicami naszego świata). Większość uważa, że to zabawa: człowiek musi się wyszumieć, a dzieci zachwycić.

Z wielu zabaw ta szczególna, bo wiąże się z zbiorowym odurzeniem alkoholem, sprzyja odreagowaniu. Można hałasować bez konsekwencji, zawyć z pijackiej radości do księżyca.

Takiej kolektywnej zabawie towarzyszy zawieszenie porządków – umawiamy się, że człowiekowi więcej wolno. Nikt nie wypomina współbiesiadnikowi, że się porzygał lub dobierał do nieswojej żony zanim urwał mu się film. Sylwestrowe puszczanie hamulców generalnie uchodzą płazem i nie niszczy reputacji. Ba, w pewnych środowiskach jest powodem do dumy.

Proponuję więc miłośnikom fajerwerków, aby pożegnali stary rok i witali nowy nie petardami a ostentacyjnym i radosnym puszczaniem bąków. Ktoś wyczuje w tym biznes, najmie sprytnych influenserów, a za chwilę na półkach w Lidlu lub Aldi znajdą się zestawy do wywoływania pierdów: „Hit sezonu 2023. Kokosowa magia Antyli” albo „Poczuj aurę syberyjskiej tajgi”.

Puszczenie bąków też jest atawistyczne, biologiczne. Towarzyszy temu zawieszenie obyczajowych norm. Jak napierdalanie sztucznymi ogniami. Niestety, nie jest plemienne z wiadomych względów. Ale jak wiemy biznes nie z takimi ograniczeniami sobie poradził. W pewnym sensie też działa odstraszająco, choć niekoniecznie na to, co czai się za rogiem i jest złe.

Udanego Sylwestra i szampańskiej zabawy!


Discover more from Świat z twistem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Posted in .