Co do pierwszego pomysłu, jeśli zakonnik odrzuci propozycję rozmowy/debaty na antenie radia, wtedy pozostaje to nagłośnić. Tym bardziej, że dla odmiany pisowscy ministrowie jeździli do Torunia na kolanach.
Lider PiS długo nie będzie w stanie przetrawić porażki, niewątpliwie ulegnie pokusie szukania rewanżu. W jego interesie jest podsycanie konfliktów, społecznej polaryzacji, na rękę jest mu kreowanie siebie jako moralnie czystej ofiary medialnej zmowy. Dlatego Tusk musi go ubiec i wkroczyć na obszar uznany za domenę PiS, aby rozbroić tę tykającą bombę.
Tuskowa ręką wyciągnięta do symbolicznej zgody ma o tyle znaczenie, że pozwoli odróżnić się na tle sfrustrowanych i agresywnych Braci. Tusk ma już część władzy, teraz musi pokazać, że dla sprawnego rządzenia jest w stanie paktować nawet z diabłem. Stąd powinien ponowić propozycję rozmowy w Radio Maryja i robić swoje.