Przykazanie pierwsze jest najważniejsze, gdyż warunkuje resztę moralnych zaleceń. Tak ma się np. z biblijnym dekalogiem, w którym przywołuje się Boga jako ustawodawcę i główny punkt odniesienia.
Alain de Botton w swoim zbiorze przykazań dla ateistów największe znaczenie przypisuje wytrwałości, w sytuacji, gdy sprawy mają się źle. Dopiero drugie przykazanie rezerwuje dla empatii. Ateizm jest mi obcy, unieważnia prawo do wątpienia, zatem jest jak religia równie dogmatyczny (niejako à rebours), ale też nie z tego powodu kodeks zaproponowany przez Bottona uważam za pomyłkę.
Alain de Botton’s 'list for life’
Resilience: Keeping going even when things are looking dark.
Empathy: The capacity to connect imaginatively with the sufferings and unique experiences of another person.
Patience: We should grow calmer and more forgiving by being more realistic about how things actually happen.
Sacrifice: We won’t ever manage to raise a family, love someone else or save the planet if we don’t keep up with the art of sacrifice.
Politeness: Politeness is closely linked to tolerance, -the capacity to live alongside people whom one will never agree with, but at the same time, cannot avoid.
Humour: Like anger, humour springs from disappointment, but it is disappointment optimally channelled.
Self-awareness: To know oneself is to try not to blame others for one’s troubles and moods; to have a sense of what’s going on inside oneself, and what actually belongs to the world.
Forgiveness: It’s recognising that living with others is not possible without excusing errors.
Hope: Pessimism is not necessarily deep, nor optimism shallow.
Confidence: Confidence is not arrogance – rather, it is based on a constant awareness of how short life is and how little we will ultimately lose from risking everything.
Żródło: The Age
Za elementarne przykazanie, któremu winniśmy być wierni w naszych codziennych poczynaniach, uważam nie szkodzenie innym, a tym bardziej – ujmując zagadnienie skrajnie – pozbawienie kogokolwiek życia. To elementarne zalecenie wg. buddyzmu w ogóle obejmuje wszystkie żywe istoty. Koniec, kropka.
Swoją drogą, problemem nie jest brak właściwych dekalogów, kodeksów, wartościowych systemów etycznych, wręcz przeciwnie jest ich cała mnogość. Można w nich przebierać do woli. Problemem jest letni doń i błahy stosunek. A to jest kwestia bardziej edukacji i psychologii niż religijnej lub filozoficznej podbudowy. Osoba nawet najbardziej poczytnego eseisty i pisarza ze słusznymi filozoficznymi ambicjami, autorytetu nawet najsłuszniejszym kodeksom nie przysporzy. Tak jak uwiarygodni je postępowanie zwyczajnych ludzi.