Rozglądam się po Wrocławiu, zadzieram głowę i popadam w zdziwienie. Oto medalion z orłem na gmachu dyrekcji kolei państwowych ma inskrypcją „Nec soli cedit”, czyli „on nie ustępuje nawet słońcu”. To motto Fryderyka Wilhelma I, twórcy potęgi Prus – umieszczane na flagach, werblach, armatach i reprezentacyjnych budynkach.
Dziw bierze, że medalion przetrwał we Wrocławiu wojnę i dekady „piastowskiego” PRL, bo wszak władca ten uchodzi za twórcę pruskiego militaryzmu i „pruskiego wojskowego drylu”. Mało się mówi o tym, że król powołał do życia państwową służbę zdrowia i wprowadził obowiązek szkolny dla dzieci z rozległych dóbr królewskich.
Choć militarysta, skąpiec i okrutnik wobec bliskich, wcale nie palił się do prowadzenia wojen.
A co do jego przywar i upodobań: pisał fonetycznie, zajadał się z kapustą z boczkiem, sporo palił i nie miał kochanek (wbrew obyczajom). Doczekał się 14 potomków. Pod koniec życia poruszał się na wózku inwalidzkim i raczej nie kwapił się do porównań ze słońcem.