Bolesne igraszki z ludzkim ciałem są stare jak świat: tatuaże, rytualne okaleczenia, modyfikacje. Biorą się z różnych, bywa, iż głupich pobudek. Ale w przekonaniu ofiarniczo nastawionych ludzi ból wart jest gratyfikacji. Technologiczne wyrafinowanie pozwala na takie operacje, które niebywale głęboko ingerują w ciało, kwestionując zarazem dogmat o trwałości praw natury.
Australijski performer, Stelarc, zamienił swój organizm w poligon doświadczalny; w ramach eksperymentu wszczepił w przedramię… ucho. Teraz ma trzy.
Wizje człowieka chimery, jednookiego cyklopa wywiedzione z mitologii doczekają się wkrótce technologicznej aktualizacji. Można zapytać, dlaczego nie? Co stoi na przeszkodzie, jeśli stawką jest lepsze, bardziej komfortowe i ekscytujące życie?
Skądinąd maszyna– uznając, iż da się bez końcu naprawiać i modyfikować– może otrzeć się o nieśmiertelność. Czyli o to, o czym ułomny i cierpiący człowiek może tylko pomarzyć…
Chęć zniesienia granicy pomiędzy porządkiem biologicznym, a kulturą doczekała się w latach osiemdziesiątych intelektualnego uzasadnienia. To Manifest Cyborga Donny Haraway.
Ale wywodzącą się z głębokiej podświadomości potrzebę transformowanie ludzkiego ciała wcześniej odnajdziemy u, na przykład, Hansa Bellmera (1902-1975). Intuicja artysty manifestowała się w surrealistycznych lalkach o zmutowanych, spiętrzonych kobiecych kształtach.
Czyż jego słowa – biorąc w nawias ich erotyczny aspekt – nie brzmią jak motto Stelarca oraz innych cyberfantastów, krojących siebie i wszczepiających czipy?
Ciało podobne jest do zdania, które pragnie, abyśmy rozłożyli je na poszczególne wyrazy i przy pomocy kolejnych, mnożonych w nieskończoność anagramów odkryli na nowo jego prawdziwy sens
Więcej o Bellmerze w Puzdro
P.S. Using Technology to Enhance Humans