Parcie na szkło, przekonanie o własnej nieomylności, nieustanne zabieganie o wpływy i władze – nic dziwnego, że współczesny narcyz pcha się do polityki. A im więcej narcyzów, tym polityka bardziej się degeneruje. Bo jeśli komuś narcyz zamierza służyć to tylko sobie. Będzie zatem narcyzów więcej i będą nadaktywni – wielkimi krokami zbliżają się wybory do europarlamentu.
Ale czy my – trzeba oddać sprawiedliwość – nie jesteśmy po części choćby narcyzami; pielęgnując narcystyczną w istocie potrzebę manifestowania obecności w sieci?
Amerykańskie Stowarzyszenie Psychiatrów uznało w 1980 narcyzm za syndrom chorobowy. Nie ma zgodności wśród lekarzy jak go leczyć, ale panuje zgodność, że narcyzm jest stopniowalny. I pewnie w artystycznym wydaniu niezbędny, żeby świat zawierał nutę szaleństwa i pasji.