Nic bardziej nie obiera poglądom sensowności jak fiksacja na jakimś punkcie. Są takie osoby – nie ważne o czym mowa – zawsze muszą nawiązać do tejże fiksacji. Ów ideologiczny przechył bywa na swój sposób uroczy dla zdystansowanego i ciekawskiego obserwatora: „patrz, a jednak potrafił to połączyć. Skubany”. Tu jednak, w przypadku red. Pawła Lisickiego, jest inaczej, choć to przecież człowiek oczytany, rozsądny oraz odpowiedzialny. Nie jestem zaintrygowany, czuję zażenowanie. Paweł Lisicki, formułuje taki przekaz na 2021: Rosja nam nie zagraża, zagraża nam Bidenowska turbolewicowa Ameryka.
Jeśli już zagraża, to chyba niektórym. Mentalnie. Czy luminarze polskiej prawicowej myśli muszą być tak odklejeni od rzeczywistości? Wklejam cytat z artykułu zamieszczonego w „Do Rzeczy”. Nie linkuję, szukajcie i czytajcie na własną odpowiedzialność. Oby rok 2021 był rozsądniejszy.
Najmniej obawiałbym się Rosji, ponieważ ostatnie lata pokazały jej słabość. To, na czym powinny skupić się polskie władze, to połączenie dwóch bardzo niebezpiecznych czynników, czyli zwycięstwa Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA i prezentowanej przez niego turbolewicowej ideologii oraz nasilanie się tych samych nurtów w Unii Europejskiej. Można się spodziewać, że te rewolucyjne hasła, które do tej pory pojawiały się w postulatach skrajnej lewicy, nabiorą teraz ogromnej mocy politycznej. Będziemy mieli zatem np. wzmożoną walkę o tzw. zielony ład oraz globalny reset, który może oznaczać dążenie do jakichś globalnych rządów