Przechodniu, zbiorze danych do ekstrakcji, interesujesz system jako potencjalna ofiara lub napastnik

polityka, społeczeństwo, technologia, trendy

Idąc w miasto musisz wiedzieć, że wpadasz w oko kamerze. O ile inni przechodnie raczej zignorują twoją obecność, ty jesteś potencjalnym obiektem zainteresowania szczególnego rodzaju maszynerii. Oparta w coraz większym stopniu na supozycji odpowiada osobom czuwającym nad bezpieczeństwem w mieście, co właściwie powinni robić. Także z tobą. Maszyneria jest ciągle udoskonalona, a przekonanie, że człowiek ma się zdać na jej wskazania, coraz powszechniejsze.

Kamery prywatnego i miejskiego monitoringu, detektory wystrzałów, czytniki tablic rejestracyjnych przechwytują ogromną masę danych. Dorzućmy do tego informacje o logowaniu telefonów komórkowych do systemu i miejskiej sieci wi-fi. Otrzymujemy cyfrowe morze; potrzebne nie lada biegłości, by wyłowić z niego to, co ważne. W miejsce zawodnych ludzi wchodzą więc szybsze i obliczeniowo sprawniejsze urządzenia. Trend to oczywisty i nie do zatrzymania.


Citigraf jest czymś w rodzaju OS nadzoru. Użytkownik dostaje we władanie platformę, po której porusza się jak uczestnik strategicznej gry komputerowej, lecz tak naprawdę zarządza miastem, mierząc się z różnego rodzaju sytuacjami kryzysowymi. Na przykład, wysyła do akcji jednostki policji, kieruje ich poczynaniami, równocześnie inicjuje śledztwo, typując potencjalnych sprawców, śledzi ich, zbiera dane i profiluje podejrzanych. Nie potrzebuje do tego nakazu sądowego lub prokuratorskiego nadzoru, bo kolekcjonuje osobne rozsiane bity informacji. Łączenia różnych rodzajów strumieni danych nie reguluje – w relacji do konstytucji – amerykańskie prawo. Mamy lukę.

Jak wygląda „nadzorowanie” miastem zza komputera, opisał dziennikarz „Wired”. Pomógł mu w tym reprezentant firmy Genetec, produkującej system Citigraf.

Gaccione zademonstrował, jak to wygląda w praktyce. Kliknął guzik „śledztwo” i zabrał się do pracy nad zgłoszonym napadem. Oprogramowanie działa na czymś, co Genetec nazywa „silnikiem korelacyjnym”, czyli na zestawie algorytmów, które przeszukują rejestry policyjne oraz dane napływające z czujników zamontowanych w mieście. W ten sposób odszukują wzorce i relacje. Kilka sekund później na ekranie pojawiła się długa lista potencjalnych podejrzanych, w tym wykaz osób wcześniej aresztowanych w okolicy za brutalne przestępstwa, adresy domowe mieszkających w pobliżu osób zwolnionych warunkowo, katalog podobnych zgłoszeń na numer alarmowy 911, zdjęcia i numery rejestracyjne pojazdów przemieszczających się w okolicy miejsca przestępstwa, a także nagrania wideo z kamer, które mogą wykryć dowody przestępstwa, w tym kamery zamontowane na przejeżdżających autobusach i pociągach. Innymi słowy, mieliśmy więcej informacji niż jest w stanie zebrać funkcjonariusz odpowiadający na zgłoszenie o przestępstwie, wysłana na telefon 991. Dzięki temu ma on niemal telepatyczny wgląd w to, co się wydarzyło także przed i po.

Gaccione uruchomił drugą konsolę z załadowanym programem Valcri. O ile Citigraf jest przeznaczony do zbierania informacji niemal w czasie rzeczywistym, Valcri jest przeznaczony dla detektywów prowadzących późniejsze rozbudowane śledztwo. Program pierwotnie opracowano w celu tropienia kręgów przestępców seksualnych, więc jego algorytmy pracują dłużej i subtelniej, szukając głębszych korelacji w oparciu o dane sprzed wielu lat. Gaccione wspomniał o pewnej jednostce antyterrorystycznej, która wykorzystała system do stworzenia szczegółowego profilu „bezrobotnego w średnim wieku z oznakami radykalizacji”, używając do tego „różnych baz danych, telewizji przemysłowej, zapisów rozmów telefonicznych, transakcji bankowych i innych metod nadzoru ”. Zaznaczył, że w przypadku zwykłego analizowania tego typu danych potrzeba wielu tygodni pracy, tu trwało mniej niż dzień.

Podobne sytemy, o których mówi się, że są oparte na tzw. fusion technology, a więc łączą różne strumienie danych, oferuje m.in. Cisco, Microsoft, Motorola.

Dorzućmy do tego kolejne technologiczne nowinki. Np. laser, który z odległości kilkuset metrów mierzy twoje tętno i na tej podstawie identyfikuje albo program, który zamienia twój telefon w urządzenie do nagrywania i przesyłania głosu. Plus komputerowy system wizyjny, który wszczyna alarm, jeśli ktoś w polu widzenia kamery nagle zaczął biec lub się przewrócił i nie podnosi z ziemi.

Przechodniu, zbiorze danych do ekstrakcji, interesujesz system jako potencjalna ofiara lub napastnik.

Najciekawsze jest to, że granica między smart city, a współczesnym polem walki jest bardzo mętna, bo systemy nadzoru im dedykowane, oparte są na podobnych rozwiązaniach.


Discover more from Notatnik

Subscribe to get the latest posts sent to your email.


Andrzej Jóźwik

Andrzej Jóźwik

Dziennikarz i wrocławianin.
http://andrzejjozwik.pl