Widać już skutki złagodzenia przez Szyszkoszkodnika ustawy o zasadach wycinania drzew. W ostatnich dniach w okolicy długo pracowały mechaniczne piły zamieniając zagajniki w teren pod kolejne apartamentowce. Deweloperzy czekali na ten moment. Nie trzeba pozwoleń, opłat, nie będzie kontroli ani nasadzeń kompensacyjnych. Każdy z budynków, wzorem już wzniesionych, będzie zapewne utrzymany w innym stylu, tworząc przeciwną konfigurację upodobań i budowlanej biegłości w skomasowaniu jak najwięcej liczby ludzi na jak najmniejszej przestrzeni bez szans na dogodne skomunikowanie z resztą miasta.
Wczoraj podczas spotkania ze znajomymi ktoś zacytował rozmowę z pewnym szacownym wrocławskim urbanistą, który utyskiwania na miejski chaos skwitował stwierdzeniem: o rozwoju miasta decydują interesy, cała reszta to drobiazgi dopisywane do dokumentów.
Nie mam złudzeń i nie oczekuję, że w deweloperach rywalizujących o jak najtańsze działki, nagle obudzi się społecznikowska troska. Myślę, że większość z nich płacze jak widzi skwery, place i trawniki na osiedlach z wielkiej płyty wzniesionych w czasach PRL. Płacze, bo przecież tyle jeszcze domów można byłoby wcisnąć na Kozanowie, Popowicach, Nowym Dworze, Różance.
Intryguje mnie natomiast milczenie gospodarza miasta. Coraz bardziej wymowne. W jaki sposób magistrat zareaguje na liberalizację przepisów dot. wycinania drzew? Czy ma pomysł jak przekonać mieszkańców, żeby na swoich posesjach drzew nie haratali, tylko dlatego że komuś przeszkadzają opadające liście albo brakuje miejsca parkingowego lub marzy się tani opał. Jaką strategię ma urząd wobec zjawiska urban spraw i czy chce/może/postara się baczniej analizować plany i deweloperskie realizacje? W jaki sposób chce ich wspomóc, aby budowali z sensem i pożytkiem także dla ogółu, wedle zdrowych norm i zasad?
Tego wszystkiego nie wiem, co jest brakiem o tyle irytującym, że wiemy iż Wrocław stara się o tytuł Zielonej Stolicy Europy. Ale co konkretnie z tej deklaracji wynika?
Gdyby choć gospodarz tego miasta wysłał sygnał, że jest świadom wyzwania i kontrowersji, chce coś na serio z tym fantem począć. Mam jednak wrażenie, że sprawę dawno odpuścił, po osiedlach nie jeżdzi, z mieszkańcami nie rozmawia, ich problemów nie kuma. Poddał się bez walki, wyprowadzając poza Wrocław. Tam gdzie ma miły widok za oknem, względną ciszę i zieleń. I nikt mu pod nosem czegoś nie wybuduje.