Chłopaki z grupy Hypernova są jak żywcem zdjęci z okładki life-stylowego żurnala. Pełno dziś takich i można by olać, gdyby nie szczegół. Są z Iranu i grają muzykę z piekła rodem, czyli poczciwego rocka.
Przed dwoma laty wyprawili się do oczyzny Wielkiego Szatana, innymi słowy do USA (Mały Szatan to Izrael, przywołując ulubione powiedzenie irańskich ajatollahów).
Hypernova – jeśli wierzyć dziennikarce Global Post – zyskała w ojczyźnie undergroudową sławę. Grając koncerty muzycy mogli trafić za kratki, bo drażnili strażników muzułmańskiej obyczajowości.
Dziś świat śledzi gwałtowne wydarzenia w Iranie, porównywane tylko z rewolucyjnym przełomem 1979 roku, kiedy zrewoltowana ulica obaliła autorytarne rządy szacha.
Tym sposobem, na fali historii, o irańskich rockmenach będzie pewnie głośniej. Lider grupy „King” Raam powiedział, że chce być sławny. Chce trafić na okładkę „Times’a” żeby po powrocie do kraju nie wrzucono go do więzienia.
Tym sposobem, na fali historii, o irańskich rockmenach będzie pewnie głośniej. Lider grupy „King” Raam powiedział, że chce być sławny. Chce trafić na okładkę „Times’a” żeby po powrocie do kraju nie wrzucono go do więzienia.
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=d_sxsKBVJDE&hl=en&fs=1&]