Pierwszy raz zetknąłem się ze sformułowaniem delete generation. W tym, że co rusz kasujemy maile, blogi, wymazujemy zdjęcia, komentarze, internetowe historie, dane z komputerowych bebechów, Gerrit Visser ze „Smart Mobs” dostrzega spory problem.
W istocie mamy śladowe pojęcie, jakie ma to znacznie dla naszych idei, myśli, i szerzej – dorobku kulturowego. Skupieni na teraźniejszości, wyraźnie ograniczamy pole refleksji nad tożsamością, nad tym, jaką drogę przeszliśmy do momentu, w którym – właśnie w tej chwili – przelewamy na ekran swoje spostrzeżenia. Jak w trakcie wędrówki ja się zmieniłem. Jak ta wędrówka zmieniła mój świat.
W istocie mamy śladowe pojęcie, jakie ma to znacznie dla naszych idei, myśli, i szerzej – dorobku kulturowego. Skupieni na teraźniejszości, wyraźnie ograniczamy pole refleksji nad tożsamością, nad tym, jaką drogę przeszliśmy do momentu, w którym – właśnie w tej chwili – przelewamy na ekran swoje spostrzeżenia. Jak w trakcie wędrówki ja się zmieniłem. Jak ta wędrówka zmieniła mój świat.
Zastanawiam się, co zrobić z zapiskami, gdy zamknę perturbacje. Raczej ich nie wykasuję.
Comments
3 odpowiedzi na „Sieć bez historii”
nono, bez takich. od kasowania blogasków są dziewczęta:)
czasem kończymy coś, by uzyskać przestrzeń dla czegoś nowego….a ta perspektywa korci :)-> HXX, Pajęczakimoże przerzucę to w jakieś archiwum No chyba, że…->Makowski :)…spłoną serwery. Może lepiej więc skopiować i wydrukować (ale kto to będzie czytał?), albo ostatecznie przenieść gliniane tabliczki? ;D->Harce mimowolne zapominanie przynależy do atrybutów czasu. Kasujemy: z wyrafinowania ;)->Cedroczasem treści znikają, bo chcemy uwolnić miejsce na dysku. Zatem korzystamy z delete, skuszeni myślą o czymś lepszym, innym.
google (Internetowa Pamiec Nieskonczona) zapamieta 😉