A i owszem, jestem. Wyznaję konserwatyzm, gdy w grę wchodzi krajobraz i przyroda. Np. stare lasy, piękne drzewa, dzikie rzeki i łąki. I nie chodzi tylko o zachowanie pięknych widoków i fajne wrażenia. Chodzi o aksjomat, którzy uznaje środowisko naturalne za determinantę naszego istnienia. Nie należy w nim majstrować bez umiaru. Tego rodzaju konserwatyzm bierze pod uwagę przyszłość czyli kolejne pokolenia. Ten konserwatyzm jest z myślą o nich. Natomiast polski popularny konserwatyzm zalatuje mi parafiańszczyzną. Jest ewentualnie ekscentryczny jak Korwin-Mikke. Chłopcy konserwatyści od młodzieńczych boleści, garnituru w kratę i poszetki. Dużo mówiący o wartościach. Rozcmokani nad polską tradycją, aż do granic kompromitującej bezrefleksyjności. To uparte trzymanie się tego, co wypada z użycia. Okazuje się zdyskredytowane, błędne lub pozbawione sił. Też trzymacie w domu – z sentymentu – stary, zepsuty odkurzacz?
Zapytano mnie, czy jestem konserwatystą
Discover more from Świat z twistem
Subscribe to get the latest posts sent to your email.