Znacie Mad Men? To serial z gatunki tych, w których, jeśli zawodzi fabuła, pozostaje tło, pełne obyczajowych detali i historycznych odniesień. W ten sposób wracam do ulubionych Peaky Blinders albo Wikingów, uelastyczniając przy okazji uwagę. Po tym wstępie o binge watchingu przejdę do konkretu: czekam na serial o muckrakerach.
Aby wyjaśnić kto zacz, należy cofnąć się do Ameryki przełomu XIX i XX wieku i tzw. ery progresywnej. To podobne lata do tych, w rozrabiają Peaky Blinders. (Na fotce: członek gangu, Harry Fowler)
Muckrakerzy to dziennikarze i społeczni aktywiści zaangażowani w demaskowanie skorumpowanej władzy, instytucji i niegodziwych bogaczy. Publikując w popularnych i masowo drukowanych magazynach orędowali za głębokimi reformami, które miały postawić tamę wyzyskowi, zmniejszyć napięcie społeczne i nierówności wywołane przez gwałtowną industrializację i rozbudowę miast. Takim muckrakerem, de facto dziennikarzem śledczych, był Upton Sinclair (ten poniżej). Wyobrażam go sobie jako główną serialową postać i przewodnika.Sinclair chcąc ulżyć rzeźnikom chicagowskich ubojni i masarni, opisał ich wyzysk i niedolę w powieści “The Jungle” (1906 r). Zrobił to tak sugestywnie, że czytelnicy wstrząśnięci brutalnością opisów wszczęli słuszny raban. Dotarło to do samego prezydenta Theodora Roosevelta . „The Jungle” przyczyniła się do powstania służb sanitarnych, ze słynną Food and Drug Administration na czele. To był przełom. Więcej o “The Jungle” i Sinclairze znajdziecie na moim blogu. Spoiler: książka zmieniła nastawienie do spożywania mięsa i warunków sanitarnych, panujących w amerykańskich rzeźniach, ale nie poprawiła warunków pracy rzeźników.Zastanawiam się, czy w ostatnich latach nakręcono u nas film lub serial, w których akcję wpleciono realia życia – wiernie je oddając – konkretnej grupy zawodowej. Taksówkarzy, górników, szwaczek lub pracowników call center? Nie sądzę. Mało nas interesuje prawdziwe życie. Ludzie lubią bajki Patryka Vegi.
Zerkanie wstecz to jeden z wątków rozmowy z Maćkiem Kurowickim. Siedzieliśmy na ławce w parku Grabiszyńskim. Pachniało wiosną, mijali nas rowerzyści w maskach. Szumiała ulica i majaczyły w dali mury cmentarza. Rozmawialiśmy o dzieciństwie, zakładzie Rokita, wolności, muzyce, Andrzeju Dudzie i pisaniu piosenek. To rozmowa-remix, złożona z detali, spostrzeżeń i wspomnień. Zamieściłem ją w cyku „Ciekawi ludzie, w ciekawych czasach”.
Zastanawiacie się, co z wakacjami i jak je zaplanować? Odpadają wyjazdy zagraniczne, bo rygor kwarantanny skutecznie eskapady do innych krajów komplikuje. Dziś nie istnieje coś takiego, jak śmiganie po strefie Schengen. Straż graniczna zamknęła szlak na Śnieżkę, by turyści nie wędrowali na stronę czeską. Będziemy zatem na nowo odkrywać Polskę, wybierają się pewnie tam, gdzie wygodnie i nietłumnie. Przeczytałem niedawno w artykule o zarazie w czasach włoskiego renesansu, że tak powszechne i oczywiste wakacyjne leniuchowanie ma swoje początki w strachu przed plagę. Bogaci mieszczanie urlopowali się poza mury miasta, do swoich posiadłości, by na łonie natury i cieniu ogrodowych drzew przeczekać najgorszy okres. Czas więc szukać domków, gospodarstw agroturystycznych i rozglądać się za daczą.
Telegram to jeden z lepszych komunikatorów. Funkcjonalnością i prostotą bije na głowę inne tego typu “wynalazki”. W końcu został spolszczony. Grupy na Telegramie mogą liczyć do 200 tys. użytkowników. To właściwie dodatkowa pamięć; można nim przesyłać pliki do 1,5 G. Kombajn, który polecam.
My Disco – tego słuchałem, pisząc.