Myślę o pokazie mody zainspirowanej dystopijną estetyką. I nie potrzebuję to tego inspiracji filmami s-f lub zombie. Wystarczy smog. Maski, kaptury, kołnierze osłaniające twarz. Wątki eko, crypto, motywy militarne, trybalizm, techno i cyber – wszystko będzie się przeplatać i powszednieć.
Kto wędruje o tej porze roku, po zmroku, przez peryferyjne osiedla, tam gdzie światło ulicznych lamp ledwo przebija się przez mgłę, szadź i kominowe wyziewy, może poczuć iście blade runnerowe klimaty. Wczoraj podczas wieczornego spaceru minąłem ludzi w maskach. Cali na czarno, od stóp do głów, wyglądali jak ninja. To byli biegacze.
Smog spowija Wrocław i według informacji podawanych przez Dolnośląski Alarm Smogowy moje miasto jest dzisiaj na szczycie niechlubnego globalnego rankingu. Pozostać należy w domach, ale to oznacza rzecz właściwie niemożliwą – paraliż zwykłej codziennej aktywności. Pracujemy, odbieramy dzieci ze szkoły, robimy zakupy i wychodzimy na miasto, do knajp, kin. Jak to ograniczyć?
Pomijam wątpliwości podnoszone przez niektórych, że taki ranking jest nieprecyzyjny, wprowadza w błąd lub w ogóle jest manipulacją. Dostępne aplikacje korzystają z danych na temat jakości powietrza dostarczanych przez te same stacje pomiarowe. Różnice wskazań są niewielkie. Dziś we Wrocławiu wszystkie normy zostały przekroczone. O ile, to detal. Jest cholernie źle.
Jeśli chcemy mieć pomiary dokładniejsze, to musimy mieć więcej czujników rozlokowanych w całym mieście. Stacji we Wrocławiu jest mniej niż palców na dłoni. Magistrat powinien więc w infrastrukturę inwestować. Nie spodziewam się jednak żeby w sprawie smogu urząd miejski intensywniej bił na alarm, bo to oznacza bicie w siebie i akcentowanie zaniedbań. A są one długoletnie. Jakie kwoty przez ostatnie kilkanaście lat poszło z budżetu miasta na termoizolację komunalnych kamienic i podpięcie ich pod sieć ciepłowniczą?
Co innego także mnie niepokoi. Nie widzę na horyzoncie żadnej grupy społecznej, środowiska lub branży (poza grzewczą), którzy w bezpośredni sposób na smogowe zagrożenie reagowaliby instensywnie, systemowo i skutecznie. Mam na myśli stowarzyszenia edukacyjne, korporacje, rodziców, duszpasterstwa, parafie, związki zawodowe, itd. Ten ruch, mam nieodparte wrażenie, napędza grupa ekologicznych aktywistów. Nie mają bezpośredniego przełożenia na kręgi decyzyjne, biznes, środowiska opiniotwórcze. Mogą tylko naciskać.
To wszystko dzieje się pod społeczną presję i nie wynika z strategicznie pojmowanej troski o zdrowie społeczeństwa. Po prawdzie, jeśli nie będziemy inwestowali w modernizację ogrzewania, ekologiczną produkcję energii, ocieplanie domów, to jako państwo będziemy zmuszeni i tak wydawać rosnące z roku na rok kwoty na ratowanie chorujących rodaków. Mniejsza o to, że „renoma” podtruwanego regularnie zimą miasta, zniechęci do przyjazdu do Wrocławia osoby, które cenią jakość życia/czystość powietrza.
***
Osobiste trackery sprawdzające jakość powietrza, rozmaite maski – takich gadżetów będzie coraz więcej na rynku. Na smogu będzie można zarobić i mam na myśli przede wszystkim przemysł farmaceutyczny.