Ciekawe, czy Sejm majstrując przy przepisach antynikotynowych zdecyduje się wprowadzić modny w całej Europie zakaz palenia w miejscach publicznych. Ciekawe, czy w swojej masie niezliczeni oraz niesubordynowani miłośnicy dymka dadzą tym zakusom odpór. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby broniąc swoich interesów, nie do końca, tu o ironio, żywotnych, skrzyknęli się jak zwolennicy np. parytetów. W to że przepis będzie martwy, odkąd jesteśmy w UE, nie wierzę. To se newrati.
Ci, co palaczy nie cierpią, niech też się mobilizują. Może ten rodzaj sporu w końcu wywróci zakonserwowaną w popisowych uścisku scenę polityczną. Przecież podobna tematyka w 1991 roku pozwoliła Polskiej Partii Przyjaciół Piwa wprowadzić do Sejmu 16 posłów.
Politycy są wyczuleni na sondażowe tąpnięcia, ale tu rutyna może ich zgubić i nowej dynamiki politycznego konfliktu – wolność vs zdrowie, szczwane partyjne lisy nie wyczują. Choć Andrzej Olechowski już próbuje zbić na tym wyborczy kapitał.
Już całkiem serio, mnie, osobie niepalącej, choć wdychającej smoliste substancje w rozlicznych, opanowanych przez palaczy knajpach, bardziej pasuje uderzenie tych ostatnich po kieszeni. Palisz, trujesz, niech cię to kosztuje. Płać też wyższą zdrowotną składkę, na poczet ewentualnej kuracji antyrakowej. Proste.
Przyklasnąłbym też zdecydowanie wyższym podatkom na śmieciową żywność w rodzaju fast foodowych hamburgerów, batoników, chipsów i coli. To pomysł testowany na Tajwanie oraz w Rumunii, krajach walczących z plagą otyłości.
Całkiem zasadnie zwane junk food, produkty te winny być traktowana na równi z wysokoprocentowym alkoholem: trafić na cenzurowane, a nie do automatów na szkolnych korytarzach.
11 odpowiedzi na „Na tym blogu można palić”
heh, na Tajwanie wszystko, co "zachodnie" jest drogie. tajak w Chinach kontynentalnych; ceny w McDo są dużo wyższe niż za żarcie w dobrej knajpie a popieprzanie po ulicy z torbą z McD na wynos to pełen lans.
->Hxxcheesburger za 20 złotych. to je ono 🙂
Ja tam za żadnymi podwyżkami nie jestem. Sam nie palę na codzień, ewentualnie dymka nikotynowego puszczę czasem zmieszanego z popularnym w Czechach ziółkiem, a palacz to najczęściej nałogowiec. Jak wiadomo nałóg ma to do siebie, że pieniądze zawsze się znajdą więc knajpy nadal będą zadymione, wszystkie ciuchy będą śmierdieć. A żeby np. z dzieckiem gdzieś przysiąść bez uszczerbku na jego płucach będzie nadal niemożliwe. Chyba, że w McPotworze:)
Maki, maki… A jak ustalić co jest "śmieciowym żarciem"? Generycznie, zakładając że kotlet w towarzystwie buły to zło wcielone? Kartofle gotowane na akcyzie 0% a smażone w głębokim tłuszczu na 45%? I czy tylko maki czy też ulicznych sprzedawców straszliwych potraw pt. Hamburger składających się z bułki, straszliwych ilości kapusty i innych przywiędłych warzyw w smętnym i samotnym towarzystwie nieokreślonego kotleta z mikrofali. Jako stały konsument podobnych wynalazków wolę już McDonalds – mniejsze ryzyko przygód w podróży, gdzie się tak żywię.Kto będzie ustalał co jest jedzeniem przyzwoitym a co śmieciowym? Ekspertyza instytutu żywienia dla każdej budy i stała kontrola receptur dań zgłaszanych do Urzędu Kontroli Dań, Potraw i Widowisk? Widzę tu tylko kolejną sferę do nadużyć, lewych tabel wartości odżywczych podbijanych przez odpowiednio przekonanego przez drobnego ciułacza sanepidowca. Kolejny riekiet osadzony w przepisach. Branżę znam na tyle, że wiem, że inspektorzy z sanepidu tylko zaktualizują cenniki.Co do podbijania do góry cen na papierosy i wyroby tytoniowe – piękne podejście do zwiększenia zakresu czarnego rynku. Kolejni pracownicy odpowiedniego urzędu zatrudnieni do sprawdzania dokładnego areału i wydajności plantacji tytoniu zjedzą akurat tyle ile zarobimy na zwiększeniu akcyzy. Za kilka tysięcy euro można postawić lewą fabrykę papierosów, przemyt ze wschodu też źle się nie ma.Wyższe ubezpieczenie dla palących? Na podstawie deklaracji, okresowych testów na obecność nikotyny, czy po prostu w razie leczenia ubezpieczyciel wyśle swoich detektywów, aby unieważnili ubezpieczenie jak w Sicko. Warto obejrzeć ten film i zastanowić się jak by to wyglądało po dodatkowym przepuszczeniu przez filtr polskiego piekiełka.W zasadzie każdemu można dorzucić podwyższenie ubezpieczenia zdrowotnego. Palący, pijący alkohol – no wiadomo. Kierowcy – wypadki. Podróżujący komunikacją miejską – zagrożenie epidemiologiczne. Piesi mogą wpaść pod samochód przebiegając przez ulicę albo się wywrócić. O rowerzystach już nie piszę, wszystkie grzechy komunikacyjne plus kontuzje i urazy. Na szczęście większość wkrótce będzie siedzieć za prowadzenie pod wpływem.Mnożenie zakazów, ograniczeń, certyfikacji, reglamentacji i monopoli to ślepa uliczka, w którą od czasów Wilczka pakujemy się coraz głębiej.Eh, wyżaliłem się. Wsiadam na rower i jadę po hamburgera i piwko. Tylko sobie jeszcze zapalę.
jajakopalacz…w holandi (czytauem gdzies) obnizaja palaczom skladke emerytalna – bo beda zyli krotkoja palenie chodze do lekarzanie place skladekjestem pasozytem – niebieskim ptakiem jak to sie za komuni mowiuoniech sobie uchwalajazylem pod czerwona konstytucja, dam rade z euro nonsensami
bo palisz=zachorujesz, stąd ta wyższa składka? to płaćmy też za obciążenia genetyczne (też wyższe prawdopodobieństwo). plus wszystko, co w komentarzu krefika na ten temat.na zakaz palenia w knajpach byłam przygotowana, ale nie na taki. najbardziej wkurwiają mnie podniecone okrzyki "wreszcie będzie można iść do knajpy i się nie zaczadzić!". oł jes – a do tej pory knajp dla niepalących nie było? niech sobie wprowadzają zakazy, ale nie tak absurdalne. W Danii zakaz palenia w pubach nie dotyczy tych o małej powierzchni (nie znam szczegółów liczbowych) – czyli w małym pubie to właściciel decyduje, czy zakaz wprowadzić, czy nie. oczywiście małe knajpy są najzajebistsze i wiecznie zapchane, także przez ludzi niepalących.przestanie mnie ten zakaz wkurwiać, jeśli zmienią nam klimat na bardziej tropikalny. lub zalegalizują marihuanę.
a ja bym po prostu wprowadziła nakaz dobrego klimatyzowania pomieszczeń w pubach i barach.
jestem przeciw paleniu w lokalach bo nie mogę pić zimą (= bo śmierdzi.)niech żyje PICIE! Palenie precz…
->Krefik A jak ustalić co jest "śmieciowym żarciem"? Banalne: ilość cukru, tłuszczu, soli i konserwantów oraz tzw. pustych kalorii odróżnia śmieciowe żarcie od nieśmieciowego. Slangowy termin wprowadzony do użycia w 1972 przez Michaela Jacobsona, odnoszący się do żywności produkowanej maszynowo, w prosty sposób. Efekt spożywania: wysoki cholesterol, problemy kardiologiczne, spadek energii, problemy z koncentracją, otyłość itp, itd. Pamiętasz może historię z tysiącami ton wyeksportowanego w świat chińskiego mleka w proszku,zawierającego melatoninę? Setki dzieciaków w szpitalach. Kilkadziesiąt osób śmiertelnie zatrutych.Polecam dobrze znany film "Supersize me" albo "food inc.". Ten film rzuca światło na praktyki wielkich koncernów, one nie uznają jedzenia, tak Ty za jeden z kluczowych atrybutu wolności, One tworzą iluzję wyboru, one myślą głównie o zyskach. "Bądź sobą, wybierz pepsi" Wyższe ceny tytoniu? A dlaczego nie? Czy to artykuł pierwszej potrzeby? Może państwo ma tytoniowe produkty dotować? Swoją drogą, nie bagatelizowałbym kwestii wyższych składek. Wszak już dziś firmy ubezpieczeniowe (np. Amplico), jeśli chcesz się u nich indywidualnie ubezpieczyć na dużą sumę, mogą kierować Cię na dodatkowe zdrowotne badania. Nieszczęsny rynek to reguluje. A poza tym, wolność to ryzyko, chcesz się człowieku truć, to na własny koszt, a nie potem bądź obciążeniem służby zdrowia. Bywałem ostatnio na paru szpitalnych oddziałach onkologicznych i wiedz, że smucił mnie wielce widok ludzi po chemioterapii, łysych, albo z dziurą w gardle. palących po kątach fajki. Porażające. Nie unieważniałbym wątku ucieczką w totalne generalizowanie, że rowerzyści, że wypadki chodzą po ludziach i wszyscy więc mogą płacić. Nie tu chodzi o jasną relację: chcesz się truć, ryzykujesz, obnosisz się z nałogiem, uznajesz za wyróżniający Cię styl życia, to nie obciążaj tego kosztami innych. Zważywszy, że służba zdrowia i tak ma problemy z brakiem pieniędzy i ratowanie np. chorych na raka dzieci. Nie chodzi o mnożenie zakazów, chodzi o wyciąganie konsekwencji z własnych wyborów i zdrowy rozsądek. ->Jakuzzobciążenia genetyczne? Tu chodzi o intencje i świadomy wybór. Wiem, że palę i chcę palić. Ale nie mam wpływu na dziedziczoną skłonność np. do cukrzycy. Tym samym, dla swojej wolności gotów jestem więcej poświęcić… pieniędzy, aby inni potem nie płacili za moje kosztowne wybory. Zakaz w knajpach, w sumie bez sensu. Mniejsze czynsze dla knajp, gdzie się nie pali, byłoby lepiej.Niech palący zakładają swoje puby. 🙂
@ obciążenia genetyczne i cały ten jazz – no tak, ale i nie każdy palacz zachoruje na raka płuc czy krtani. za to niejeden palący – owszem. jeśli mamy regulować składki względem trybu życia, to sama kwalifikacja pacjentów do wyższej czy niższej potrwa kilka lat. w tym czasie część palaczy umrze, wcześniej niż ci płacący niższe składki. no a jeśli ma być sprawiedliwie, to jak – inspekcja po domach, żeby sprawdzić, czy ktoś z podwyższonym cholesterolem nie smaży właśnie boczku?no i wreszcie – jeśli państwo zalegalizowało jakiś produkt, nie może nas później obciążać odpowiedzialnością finansową za uzależnienie od niego. nie ma tak fajnie, że się najpierw latami reklamowało, następnie inkasowało kasę z akcyzy, a teraz jeszcze zgarnie coś na leczenie ewentualnego raka. nie zaczynałam palić z myślą, jak by tu sobie zaszkodzić, a przy okazji okraść niepalących.p.s. – niech NIEPALĄCY zakładają swoje puby! nasze już istnieją i mają się dobrze;)
->Jakuzztak jest 🙂